Korzyści płynące z bycia właścicielem kraba. W ciągu pięciomiesięcznej znajomości ze skorupiakiem kilka razy wypowiedziałam znamienne słowa „na coś ten rak się przydał!” Naprawdę dostrzegam pozytywne aspekty tej sytuacji. W moim pierwszym poście napisałam między innymi, że trzeba docenić korzyści, jakie przyniesie i wycisnąć z tego czasu to, co się da. Ja tak robię i widzę coraz więcej plusów. Jednak ważne jest, żeby te „plusy nie przysłoniły minusów”. Korzyść nr 1 (najważniejsza): wzmocnienie/potwierdzenie przyjaźni! Powiadają, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Ja moich poznałam wcześniej! Mam to szczęście, że nie potrzebowałam niedostatku, aby przekonać się o naszej silniej więzi. Przyszedł czas choroby i co się okazuje? Moja słabość umocniła nasze relacje. Znam kilka ról przyjaźni, jak bycie, kiedy jest potrzeba; pocieszanie, kiedy jest załamanie. Jednak, dzięki skorupiakowi, odkryłam jej nowe funkcje takie, jak: dokarmianie, „dopijanie”, obdarowywanie, transportowanie z pu...
Posty
Wyświetlanie postów z wrzesień, 2021
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Druga chemioterapia... Po kolejnej dawce solidnej chemii uświadomiłam sobie, że czasami warto zostać na dłużej w szpitalu. Warto posłuchać, napatrzeć się oraz przebywać w otoczeniu osób, które spotkał podobny, taki sam, a nawet gorszy los. Konkluzja jest taka, że inni mają naprawdę gorzej! Uzmysłowiłam sobie, że z tych wszystkich skorupiaków, to rak cycka jest najmniej problematyczny! Także po raz kolejny, w moim przypadku, sprawdza się powiedzenie „szczęście w nieszczęściu” lub, dla tych, co mnie mniej lubią, „głupi to ma szczęście”. Kolejna sprawa, związana z pobytem na oddziale, tyczy się nocnego wypoczynku. Ostatnim razem narzekałam, że się nie wyspałam, bo pewna pani chrapała. Jednak wiedziona jakimś dobrym przeczuciem stwierdziłam, że może tym razem nie będzie tak źle. W końcu ludzie się zmieniają i jak to padło w kultowym filmie „człowiek nie sznurek, wszystko wytrzyma”. Kiedy nadeszła wieczorna pora, koło godziny 19, zabrałam się za drzemanie, tak kontrolnie, żeby sprawdzi...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Zestaw stwierdzeń, pytań, luźnych uwag, słów rzucanych mimochodem, których nie należy używać w obecności osoby ze skorupiakiem. I „Nie wyglądasz na chorą”… Moja perełka, moja płachta na byka. Od razu mam wyrzuty sumienia, że „nie wyglądam tak, jak tego oczekują”. Już sama znajomość z krabem jest dosyć niezręczna, to jakby tego było mało, nie spełniam wymogów zdrowych. W takich sytuacjach czuję się zobowiązana do stworzenia kanonu „chorego na raka”. Wypadałoby, żeby moja cera była blado – szara, koniecznie muszę powłóczyć nogami, eksponować worki pod oczami, wymiotować w publicznych miejscach, a jucha z nosa powinna buchać na lewo i prawo. Oprócz tego, w dobrym tonie byłoby, wrzucać do rozmowy głodne kawałki w stylu: 1. „O matko! Jak ja kiepsko wyglądam!”. 2. „Kuźwa, jestem łysa!”. 3. „Mam już tego dosyć! Kiedy to się skończy?”. 4. „Dlaczego ja?!”. 5. „Wiesz, nie chce mi się żyć!”. 6. „Kurczę, jak ja Ci zazdroszczę, że w znajomych nie masz skorupiaka!”. Pakiet przykładowych odpowie...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dzień piąty, wieczór — czas na zastrzyk... To czas drżenia rąk, to czas uderzenia ciepła i zimnego potu zraszającego czoło... Zastanawiam się, czy to już tak zawsze będzie? Taki algorytm? Nigdy nie lubiłam matmy, więc może stąd moja niechęć do iniekcji? Uświadomiwszy sobie powyższe, stwierdzam, że nie ma co odwlekać, trzeba znowu stanąć w szranki w kolejnej, olimpijskiej dyscyplinie. Mogę być pierwszym Polakiem, który dwa dni z rzędu zdobył złoto! Z tym optymistycznym nastawieniem przystępuję do wykonania zastrzyku. Jest poprawa! Nagle ręce przestają drżeć, myśli stają się jasne, życie nie przelatuje przed oczami. Życie jest tu i teraz! Teraz jest mój czas! Już! „Just like that?!”. Dociera do mnie podniosłość tej chwili! Dociera do mnie, że znowu wlazłam na podium i nie spadłam! Mówię na głos: „dziewczyno, ty teraz możesz wszystko! Nic cię nie ogranicza, nawet czas”. Skoro czas mnie nie ogranicza, to kontynuowałam czytanie do 23! Dzień szósty. Która godzina? Przed 9?! Jak to?! Mi...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
L ipiec, chemicznie fajerwerki. Dzień pierwszy. Narzekałam na ten towar ze szpitala i niepotrzebnie! Dzięki niemu funkcjonuję jak mikser wysokoobrotowy! Nie śpię, budzę się o godzinie 3.43, mam zaczerwienioną twarz, podwyższone ciśnienie i full energii. W trybie zombie bujam się do godziny 23! W międzyczasie korzystam z usług pobliskiej przychodni celem zaaplikowania mi zastrzyku podskórnego. Pielęgniarka z niedowierzaniem mówi: „naprawdę nie da Pani rada sama zrobić zastrzyku?” Myśl o tym, że mam to zrobić sama, od razu stawia mnie na nogi i mobilizuje do krótkiego spaceru. Dzień drugi. Mam nową świecką tradycję, znowu budzę się o 3.43! W takich momentach doceniam Tokio za to, że ma inną strefę czasową! Korzystam z tego dobrodziejstwa i staję się uczestnikiem sportowych wydarzeń na żywo! Leżąc w łóżku, jestem aktywnym kibicem, zawodnikiem i trenerem biorącym udział w olimpiadzie. Koło 6 oko zaczyna grać mi balladę. Poddaję się tej miłej nucie i śpię jak dzidzia bobo do 9. Po prze...