23 czerwca 2021
Byłam na badaniu PET/CT.
W celu naukowego/medycznego wyjaśnienia, na czym polega to badanie, odsyłam do książkowo-internetowych źródeł.
W celu potocznego wyjaśnienia odsyłam do siebie. PET/CT to skan całego ciała. Pozwala wykryć nawet niewielkie zmiany nowotworowe. Dzięki niemu wiemy po prostu, czy zmiany są łagodne, czy złośliwe, czy chemioterapia przynosi oczekiwane efekty, czy są ewentualne przerzuty. W moim przypadku chodziło o to ostatnie.
Niestety musiałam być na czczo, co w moim przypadku jest katorgą, ogniem piekielnym, głośno wypowiedzianą myślą "za jakie grzechy?!" i pretensją "dlaczego ja?!".
Samo badanie trwało tylko 20 minut, ale samo przygotowanie do niego prawie godzinę!
Najpierw mierzenie poziomu cukru, później wenflon i złoty strzał z izotopu jakiegoś tam...
Później zakwaterowanie w pokoju, gdzie miałam do dyspozycji własną umywalkę, kubeł na śmieci i fotel z wyciąganym podnóżkiem, jak w celi więziennej. W sumie to nie, bo brakowało WC.
Na stoliczku obok czekał trunek do wypicia: 1/3 plastikowego kubeczka z glukozą o smaku anyżowym (fuj, nienawidzę czarnych Haribo!). Łyknęłam na raz jak kieliszek wódki na weselu, bez popity!
Co prawda mocnych trunków nie pijam, łatwiej byłoby mi z piwem pszenicznym, ale znowu na weselach też ostatnio nie bywam, więc miło było przypomnieć sobie weselne popijawy i przepijawy.
Po wychyleniu karniaka miałam wypić litr wody. Poszło dość szybko i przez resztę czasu (nim izotop jakiś tam rozszedł po ciele) nudziłam się niemiłosiernie, przysypiając co chwilę.
Po ciągnących się w nieskończoność minutach weszła miła pani i zaprosiła mnie na badanie.
Wjechałam do rury i wyjechałam z rury i dziękuję i do widzenia. Phi!
Dlaczego glukoza, izotop jakiś tam i tomograf tworzą tak doskonały tercet? Otóż komórki rakowe lubią cukier-tak, jak zdrowe, czerpią z niego energię- tak, jak zdrowe; jednak skorupiaki robią to po swojemu, na przekór powszechnie znanemu metabolizmowi. Kiedy wypiłam anyżową glukozę, komórki się ożywiły. Zostały zachęcone do działania. Jednak jak zobaczyć ich ruchy skoro w środku tak ciemno? Tu z pomocą przychodzi nasz izotop, który powoduje, że zaczynają one świecić, jak świetliki w noc przesilenia letniego. Stąd już tylko jeden krok do tomografu, który niczym naoczny świadek, protokolant w sądzie, dokumentuje całe zajście.
Po tych ekscesach matematyczno-fizyczno-biologicznych byłam tak wygłodzona, że w drodze powrotnej ujrzawszy, spojrzawszy na KFC, zapragnęłam stać się, choć przez chwilę, częścią tej wspaniałej, gastronomicznej rodziny!
Wstąpiwszy do wnętrza tej świeckiej świątyni, zaznałam konsumenckiej rozkoszy.
P.S.
Po 7 dniach przyszedł wynik. Jestem okazem zdrowia! Czterdziestodwuletnim, sztandarowym przykładem zdrowego trybu życia. Oprócz raka sutka, to nic mi nie dolega...
Komentarze
Prześlij komentarz